Zbliżał sie kolejny ciepły bezchmurny jesienny wieczór, kiedy to Tulipan siedzac w fotelu przed komputerem i ze sluchawkami na uszach przygotowywal sie do nadchodzącej nocnej imprezy, wieńczącej jego dwutygodniowy urlop. Mimo iz nie widac bylo tego po nim to byl bardzo pobudzony i w srodku kazde polaczenie nerwowe żarzyło sie do białości a ciało od czasu do czasu dostawało nagłych drgawek. Nie był to jednak efekt choroby lecz muzyki jakiej sluchal i z którą to miał miec do czynienia tej nocy. Na jego twarzy pozbawionej zarostu po dopiero co odbytej przedimprezowej toalecie, nasmarowanej balsamem po goleniu Nivea - połyskujacej odbitym swiatłem od monitora - rysował sie uśmiech a czasem radość z tego co słyszy i co go czekało. Dochodziła godzina 18 gdy postanowił wykonac telefon do swojego kolegi z którym miał tego wieczora razem iść na impreze, po trzech sygnałach w słuchawce odezwał sie głos Sisiora z którym w kilku słowach rozmówił sie co do przebiegu bifora i wkładając swoja niezmordowana czarną gołębiarkę ruszyl w kierunku przystanku autobusowego gdzie po kilku minutach czekania i wypaleniu papierosa podjechal Jelcz linii 732. Cieszył sie że jedzie ta trasą gdyz od kilku miesiecy pracował w innym sklepie a tędy przez 3 lata jezdzil do Arkadii gdzie mieścił sie jego sklep. Na strasie zauważyć mozna bylo wiele zmian i cieszył sie ze okolica niegdyś zaniedbana urbanistycznie przeistaczała sie w drugi Ursynów. Starannie wykonane Rondo małej Brzozy i pobliska budowa szybkiej trasy S8 wprawiał go w zachwyt i dumę. Wspomnienia same narzucały mu sie na umysł gdy 2 lata temu jezdził rowerem przez błotne polne drugi fotografowac postep prac na okolicznych - dzis juz skonczonych osiedlach. Po przesiądnięciu sie w tramwaj linii 1 jadacej z Zerania Wschodniego do petli Banacha w kilka minut dojechał na przystanek Budowlana gdzie wysiadl i gdzie po chwili zobaczyl wyluzowanego wychodzącego zza winkla Pana Prezesa Sisiora. Obaj uściskali sie na niedźwiedzia po prezesowsku gdyż obaj byli właścicielami Warszawskiego Klubu Sportowego o kolorowej i magicznej nazwie "Tęcza".
Okolica w której od kilku dni mieszkał Sisior zdawała sie być bardzo wyciszona i mroczna a lekkiej horroryzacji otoczenia dodawała najwieksza Warszawska nekropolia - Cmentarz Bródnowski - nad którym tej bezchmurnej nocy królował jasny księżyc rozświetlając otulone jesiennymi żółtymi liśćmi nagrobne krucyfiksy. Impreza a raczej bifor zaczal sie pomyslnie w nowym lokum Prezesa gdzie zaczeli spozywać piwo i wspominać wcześniejsza jak to oni zwykli nazywać "omkową" noc, która na zawsze juz zostanie w ich glowach za sprawa jednego z ludzi którzy i tej nocy mieli zatrzęść warszawskim podziemiem. Tulipanowi bardzo podobalo sie mieszkanie Sisiora i wesoło spedzali czas przy piwie wraz z konkubiną Krzysztofa - bo tak na imie ma Sisior - Agnieszką. Poznali sie w pracy a połączyła ich miedzy innymi kocia pasja co dało sie odczuc na kazdym kroku gdyż w mieszkaniu znajdowały sie dwa koty, na których skupiało sie domowe życie. Po wypiciu kilku piw postanowili ruszyc w drogie gdzie kolejnym ich przystankiem mialo byc spotkanie z kilkoma tajemniczymi choc znanymi im wczesniej osobnikami o dziwnych pseudonimach. Bylo to Bts, łysy i Stefan oraz ich blizej im nieznany kolega. było juz bardzo ciemno jednak światła miejskiej aglomeracji rozjasniały każdy zakamarek placu Narutowicza gdzie odbyło sie spotkanie naszych bohaterów.
- Kurwa ale mi sie chce lać !
Krzyczał co chwila Sisior i czym predzej schował sie niczym łaciaty za kioskiem i załatwił swoja nagłą potrzebe fizjologiczna pod parkanem Kościoła. Jak to zwykle bywa grupka naszych bohaterów udała sie do sklepu gdzie bez zbednej tym razem popeliny zakupiła alkochole potrzebne do wprawienia sie w bardziej imprezowy nastrój. Niedaleko ulicy Wawelskiej znaleźli przytulny kąt gdzie spożywając napoje rozmawiali o życiu, imprezach i innych banałach z życia młodego baniowicza. Nieubłagalnie zbliżał sie jednak termin imprezy i wszyscy zaczeli sie zbierac i rozpraszac sie w swoje strony miasta niczym krew rozprowadzana po ciele człowieka przez pompujące ja serce. Dwóch kolegów z Forum Muzyki Trance zmierzało z lekkim niedowierzaniem i strachem przed nieznanym na najszybsza impreze w ich życiu. Klimat mroku rodem z horrorów podtrzymywany byl przez cała noc ato dlatego ze impreza odbywała sie na opuszczoncyh terenach klubu sportowego Skra gdzie mnóstwo bylo opuszczonych squotów, połamanych drzew i hulającego po okolicy wiatru zamiatającego chodniki ze swieżo opadnietych liści i kurzu. Tulipanowi przypominało sie miasto Prypeć zniszczone podczas wybuchu Elektrowni w Czarnobylu gdy patrzyl na okoliczna zrujnowaną zabudowe. Nagle do ich uszu zaczynały dobiegac pierwsze połamane dzwieki i wodzeni za uszy uderzeniami basu dotarli na miejsce którym tej nocy był reaktywowany klub Fonobar.
Sisior i Tulipan ku ich własnemu zaskoczeniu znali to miejsce bardzo dobrze gdyż jak sie okazało... już tam kiedys byli.
- Ty kurwa to to ! powiedział z uśmiechem na twarzy Sisior.
- Nooo to ta melina ! odparł zadowolony Tulipan.
Pewnego bardzo mroźnego wieczora gdzie słupek rteci spadał do -15 stopni Celsjusza wraz z grupą forumowcyh kolegów krazyli bezcelowo po okolicy szukajac alkocholizacji w blizej nieokreslonym klubie natrafili na to miejsce gdzie działa sie straszna popelina i na która co ciekawe udało im sie wejśc za darmo. Widok smiesznie wygladajacych mlodych ludzi, mocno wypitych i nacpanych ubranych w sweterki i wycieruchy marki Big Star, przysłonili im dwaj rosli panowie we frakach. Okazało sie że to byli ochroniarze.
- Panowie jak wy tu weszliscie ? zapytali podejrzliwie
- Drzwiami prosze pana odparli bez namysłu Sisiek i Tulipan
- A kto Was tu wspuścił ?
- Nikt sami weszlismy jeszcze 4 złote w szatni zostawilismy za kurtki
- A zapłaciliscie za impreze ?
- Nie... a jest płatna ?
- Tak 50 zl...
- No dobrze wiec teraz mamy zaplacic ? zapytał ze zdziwieniem Tulipan patrzac na dziejaca sie tam chujnie zarówno muzyczna jak i towarzyska.
- Nie juz nie musicie - odparl ochoroniarz i poszedl na strefe VIP gdzie temperatura była bliska zeru ale tylko dlatego ze bylo tam sporo wódki bo gdyby nie to to moznaby tam bylo zrobic chłodnie.
Po wspomnieniu zabawnej historii jaka ich spotkała jakies dwa lata wstecz z usmiechami na twarzach weszli do klubu a im wyzej wchodzili po schodach tym bardziej usmiech na twarzy im sie rozpościerał i wprawiało ich to w coraz lepszy nastrój. Klub jak i cały wieczór byl rowniez mroczny a muzyka jaka pluły głośniki przekraczała na wejsciu 200 bpm. Radość na ich twarzach mieszała sie na przemian z szokiem jaki wzbudzali w imprezowiczach dj-je szturmujacy ich bebenki uszne coraz to mocniejszymi seriami basów. Jak to zwykle bywa chłopcy zrobili sobie mały rekonesans po klubie gdzie znajdowały sie cztery muzyczne sceny na których prezentowano przeróżne ale wszystkie bardzo mocne style muzyki techno. Wielu dziwnych ludzi przewijało sie przed oczami naszych dwoch kolegów. Mieli wrazenie ze sa w jakims transie ze kazdy z nich ma wylaczony umysl i prowadzi ich tylko muzyka. Niektórzy dziwnie poprzebierani, niektórzy wygladali jakby wrocili z wojny bo mieli spodnie moro a niektorzy wygladali jak rodem z postapokaliptycznych gier komputerowych.
Ale napierdala ! krzyczeli co chwile do siebie Sisior z Tulipanem.
Faktycznie muzyka waliła z każdej strony a predkosc muzyczna zatarła sie na wszystkich scenach powodujac nieustanne bombardowanie znajdujacych sie tam nieszczeników z czestotliwościa kilkuset uderzen basu na minute. Gwiazdami tego wieczoru byli goście z pieknych Włoch zwani The Sickest Squad i gdy tylko sie pojawili Sisior i Tulipan pobiegli na scene na której prym wiódł Terminator z wymierzona w tłum lufa od miniguna.
Niesposób przy takiej predkosci ustac toteż Tulipan skakał i przebierał nogami jak młoda sarenka uciekająca przed wilkiem. Obojgu baniowiczów - omkowiczów bardzo sie podobalo i po ich wystepie zaczeli sie rozpraszac i kazdy z nich udawal sie w kierunku sal gdzie najbadziej im odpowiadała muzyka. Sisior wybieral przez dłuzszy czas scene gdzie niepodzielnie królował mistrz Warszawskiej sceny hardtek - Dj Insect, który co chwile stawał za sterami gdy tylko ludzi zaczelo brakowac na parkiecie. Ściana z głośników w pomieszczeniu podobnym do garazu przyprawiała o migrene od ilosci i natezenia dzwieków jakie z nich sie wydobywały lecz Tulipan czesto odwiedzał tam Sisiora bawiac sie i skaczac oraz krecac filmy z telefonu. na jednym z nich widać przez chwile naszych dwóch wyznawców omki.
Nad ranem Tulipan juz nieco zmeczony udał sie na piwo i ochłonął troszke na tarasie gdzie rozniwez miesciła sie ciekawa scena na której prezentowano muzyke Dubstep i Breakcore. Zbliżała sie godzina występu najwiekszego dziwaka wśród grajacyh tej nocy - tajemniczego Junkie Kut'a z UK. Ciezko opisac co wyprawiał za sterami ten postnuklearny osobnik wygladający jak napromieniowany wojownik z filmu Mad Max lub gry Stalker. Jego wystep nie mieścił sie w głowie Tulipana i mógł tylko stac i patrzec na to co sie dzieje. Przeliczył sie chyba nieco i sam przed sobą przyznal sie że to jednak za szybko. Nie wierzyl ze kiedykolwiek to powie bo zawsze lubil szybka muzyke i wyznawał zasade ze im szybciej tym lepiej jednak ta impreza położyła temu kres.
- To za szybko !! wrzasnął z niedowieżaniem Tulipan do Siska.
- Co tu sie kurwa kroi... wydarł sie Sisiek w swoim stylu.
Przy dzwiekach speedcore i terror nasi niezmordowani techno omkowicze opuścili klub gdyż ich głowy powoli zaczeły pekac od bólu i nadmiaru dzwieków.
- Jednak sa granice Sisiu - powiedział z niedowierzaniem Piotr do Krzysztofa...
- No są... nigdy wiecej czegos takiego - wydukał po chwili zastanowienia Krzyś.
- Dobra stad mam 512 do wileniaka - dodał Tulipan
- To podjade z Tobą - rzekł Sisiek
- O kurwa właśnie nam spierdala !! krzykneli wychodząc zza winkla obaj zmeczeni techno maniacy.
- Gonimy go !?
- Dawaj !! Albo nie... powiedzieli sobie ze zrezygnowaniem i usiedli na przystanku gdzie kontemplowali dopiero co skonczona impreze. Po pol godzinie nadjechal nastepny autobus do którego wsiedli i przy przystanku Dworzec Wileński rozstali sie mówiąc sobie Ave Omka !!

polowa the Sickest Squad

Tulipan i Sisiek

Zdrowia życzę i nie bójcie sie techno !!
Tulipan
Ogólnie impreza na duzy plus super scena speed gdzie jest bardzo duzo miejsca, fajnie bylo na dole gdzie krolowalo techno i hardstyle. Bylo calkiem fajnie ale tak jak mozemy przeczytac w opowiadaniu pomieszczenie wielkosci mojego garazu i polowe miejsca zajmuja glosniki

wygladalo to ciekawie i budzilo respect

hardstyle nawet spoko ale zle dobrane naglosnienie nie poswalalo tam sobie dlugo poskakac. Zajebiste sety Insecta on gra swietnie i wszystko z winyli i niech zaluja ci co nie byli
