właśnie wróciłam i ledwo żyję. Generalnie niezbyt podobało mi się w tym roku. Zeszłoroczne Audioriver to impreza moejgo żcyia, w tym roku poszło to raczej w kierunku przeciwnym.. Towarzystwo świetne (szkoda, że nie udało mi się spotkać z kilkoma z Was), ale line-up - tak jak twierdziłam już dawno - nie dorasta do pięt poprzedniemu [oczywiście jak dla mnie]. Rok temu elektryzowali mnie Moderat, Hell, Mistabishi... w tym roku nie było 'elektryzatorów' tego kalibru. Najmilsze zaskoczenie to był Set Noisii: chyba tylko jeden członek przyjechał? Grał o bardzo późnej godzinie, ale dopiero wówczas zaczęłam szaleć, strasznie mi sie podobało; grał bardzo szybko i zdaje się że nieźle technicznie, zrobil na mnie spore wrażenie.. Wydaje mi się, że [tak jak się spodziewałam] grał głównie utwory Noisii.. Dobór traków był ogólnie niezły.
- Na czym jedziesz?
- Na wodzie mineralnej..

żałuję, że ponieważ musiałam już wyjść, nie usłyszałam Karotte, jak również Radicalla & K-Tee (chociaż tych słuchałam w tamtym roku na Rynku Audioriver, ale króciótko;|). Zapomniałam o Dusty Kidzie, i pokrył mi się, czego też bardzo żałuję

Way Out West - podobało mi się, ale nie słuchałam całości, bo nagłośnienie mnie zbyt wkurzało - w tamtym roku było dużo lepsze na głównej scenie. Zagrali "the fall". Plastician - słyszałam ze 3 końcowe kawałki. Nie podobały mi się, tak jak i jego twórczośc, którą słyszałam wcześniej. Ogólnie line up w tym roku może był po prostu nie dla mnie w przeważającej części. Sub Focus - wówczas było najtłoczniej w namiocie, dosłownie nie było gdzie stanąć, więc słuchaliśmy krótko, po czym wyszliśmy. To co słyszałam było OK, ale nagłośnienie znów do bani - musiałam się domyślać melodii:| Koledze najbardziej się spodobał Red [a właściwie White;] Tent. Tam usłyszeliśmy fragment setu Jakuba Rene Kosika, który [set, nie Jakub;] był całkiem skoczny, niezły i dało sie przy nim porządnie poskakać. Następnie trafiliśmy tam na Pozioma X, którego granie ponownie [jak w Warszawie na Warsaw DJ Fest] do mnie nie trafiło i poszłam sobie posiedzieć

Chwilkę byliśmy na secie Thomasa Langnera. Byłam wtedy już zmęczona, ale o ile pamiętam grał żwawiej niż w marcu 2009 w Piekarni w Warszawie. Chwilę też skakaliśmy na wystepie Beach Boys. Wadą tego namiotu był brak klimatyzacji - w środku strasznie gorąco, a z sufitu coś na nas kapało - może skroplona para;| najpierw myśleliśmy, że namiot przecieka..
Krótko byliśmy na Starkeyu, nic specjalnego nie usłyszałam. Ellen Allien: poszłam z ciekawości. Tak jak się spodziewałam, jej gra mnie nie zaciekawiła. Może to i dobre [grała rytmicznie bardzo i ludzie skakali], ale na mnie jakoś nie robi większego wrażenia [podobnie jak jej produkcje, które dotychczas słyszałam]. Za to musze pochwalić świetne wizualizacje Pfadfinderei! Na Marcina Czubalę trafiliśmy najpierw. Spodziewałam się czegoś ciekawszego.. po jakimś czasie zaczęłam się nudzić. Hybrid - slyszałam nieco siedząc pod parasolem, nie wypowiem się jednak bo za mało tego było i zbyt mało wyraźne;] Pamiętam, że gdy wychodziliśmy [ było to jakoś przed 4.30], bardzo podobały mi się dźwięki - szybkie, rytmiczne - dobiegające z Main Stage. Ciekawe, czy to Simian mobile? Tańczyłam na schodach

chciałam zostać, ale niestety nie mogłam..
Zeszła impreza była stokroć lepsza pod względem organizacyjno-muzycznym jak dla mnie: dużo lepszy l-u, teren lepiej oświetlony a nie że idę i nie widzę gdzie idę ;| Do burzy w ogóle nie byli przygotowani; dziesiątki ludzi mokły a oni torebki sprawdzali i kazali odkręcać korki od butelek:| Kolejka się prawie nie posuwala..[już nie będę wspominać o pchających się ludziach; w pewnych chwilach baliśmy się żeby nie powtórzyła się sytuacja z Love Parade '10:|] Cała zmokłam i teraz boję się że będę przeeziębiona:| Tak się wkurzyłam że mówiłam iż więcej nie pojadę na Audioriver. Myślę, że jeśli pojadę, to nieprędko, w każdym razie organizacja srogo ostudziła mój zapał.. Oprócz tego niestety festival popsuła mi pogoda.. bo najpierw przed dwudziestą, czyli przed początkiem, staliśmy na górze w jakimś tunelu i czekaliśmy bezczynnie, kiedy się deszcz uspokoi, to było okropne.. nerwy i zmarnowany czas.. a potem mimo deszczu zeszliśmy na dół.. Gdy zadaję sobie pytanie 'czy było warto?', nie bardzo umiem [póki co] na nie odpowiedziec.. Na razie darowuję sobie raczej wszelkie wyjazdy, szczególnie te dalsze.
Przynajmniej opaski w tym roku mieli ładniejsze niż w tamtym

Jeszcze nosze swoją :p