No i tak...
Wychodzę z domu o 17.00:34, żeby dobrze się zrobić przed imprezą. Ide, ide moją wioską, przechylam butle Dębowe mocne o zawartości alkoholu powyżej 7 %, patrze i myśle : no nie pierdol... żeby tylko nie lunęło. I wykrakałem. Padało tak obficie, że w ciągu 2 minut byłem tak mokry jakby mnie wrzucili z zielonego pomostu do wody jeziora Borkowo

Piękny początek imprezy. No ale ide dalej w ten deszcz i pije piwka, które kupiłem na stacji Lotosu z żółtym dachem i bardzo miłą obsługą

Czekam na autobus lini 191 ZKM GDYNIA. Chuj nie przyjechał :/ Czekam dalej i opijam kolejne piwko - oczywiście butelkowe debowe ^^ i latam na breakdownach puszczanych z telefonu.

Na bani Jest już dobrze. Jeszcze 2,3 piwka i będe akurat magicznej granicy między zgonem, a dobrym pikackim samopoczuciem. W końcu autobus przyjeżdza i wsiadam ostatnimi drzwiami. Ide przez cały autobus i ludzie patrzą na mnie jakby nigdy deszczu nie widzieli. Chuj z nimi - pomyślał Rafał i udał się o zakup biletu całodobowego, ulgowego za 5 zł. Pan kierwca byl tak miły, że zaczął robić mi pretensje, że płace mokrym banknotem. Oczyście nie był na tyle kumaty, żeby powiązać to z sytuacja jaka przedstawiała się na zewnątrz togoż autobusu lini 191 ZKM GDYNIA. Bachor się zripostował i za chwile mógł usiąść mokrą dupą na siedzenie (potem jakaś baba na to usiądzie haha).
No i wysiadam. Jestem najebany i ide w kierunku wejścia na impreze. Jest godzina 20.00. Dzownie do Marka, gdzie jest, ale nie jest nawet w Gdyni i będzie za jakiś czas. To wchodze sam.
Na wejściu ochroniarz zrobił mi spine, że mam dezodorant Adidasa i że nie mogę z nim wejść. Spytałem się go czy można z Old Spicem, ale chyba się skumał, że robie sobie z niego jaja i zrobił mi takie trzepanie, że mało brakowało i wsadziłby mi tą ręke do majtek. A to świntuch

Wchodze. Jestem na terenie imrezy. Od trzech lat nic się nie zmienia jeżeli chodzi o infrastrukture tegoż balu. Gra Angelo Mike. Gra ale chyba dla siebie, bo na bawi się raptem 15 osób. Reszta boi się deszczu i zalega pod parasolami, gdzie sprzedają piwo - rozwodnione jak mocz, gdy na chwile włączysz spłuczkę. Krzycze do tych ludzi, że co oni odpierdalają. Jest impreza a oni się chowają przed deszczem.
Postanowiłem, że sobie postoje i poczekam na Solarstone. 20.30 a Mike dalej gra to swoje techniczne ryraranie, które irytowało mnie 100 razy bardziej niż ten deszcz.
I jest. Widzę jakąś łysą pałę podchodzącą nieśmiało do konsolety koloru - bliżej nieokreślonego. To Solarstone. Już mi stanął mimo mokrych gaci i z entuzjazmem czekał aż Angelo zakończy ten cyrk. Solarstone zaczyna. Zakładam stopery na najmocniejszym filtrze. Zaczyna się delikatny ruch ludzi w kierunku sceny. Deszcz dalej napierdala

Zaczął łagodnie, delikatnie i w swoim stylu. Poznałem jakiś 2 gości, którzy przyjechali na TocaDisco i opowiedziałem im całą historię trance'u w ciągu setu Solorstone. Z minuty na minute ludzi coraz więcej, a Solar się rozkręca. Za chwile będzie grane Speak In Sympathy, po którym będe później miał jakieś białe plamki na spodenkach. Nie pytajcie. Nie wiem skąd.

,,Destination'' i myśłałem, że znoknockoutuje moich nowopoznanych współkompanów z czystej radości. Dodam tylko, że od początku setu próbowałem się ustawić z Markiem. W końcu zobaczyłem tą mordkę i wiedziałem, że będzie bardzo dobry event. Marek miał przy sobie album Rain Stars Eternal do podpisu.
I teraz tak. Solar od 3/4 seta zaczyna ciśnąć niesamowite, dobre trancowe wałki. Solarstone - Seven Cities ? Niemożliwe. A kurwa jednak. Latam, latam na breakdownie niczym bocian nad stawem i nagle jeb.... Wyłączyli go, bo jakieś pokazy statków.
Jak złapałem nerwa. ,,Wy skurwysyny, kolejna edycja i kolejna przycinka na najlepszym momencie, co za kur...'' Nagle poczułem wzroku tłumu skierowany na mnie i lekkie ich przerażenie w oczach. Naprawde byłem tak wk... że 10,15, 100 ochroniarzy mogłoby podjechać i bym ich pojechał. Znacie to uczucie jak dochodzicie w grze gdzieś bardzo daleko i nie zrobiliście save'a, a ENERGA wyłączyła prąd ? To wyobraźcie sobie, że to było 3 razy mocniejsze. Seven Cities - breakdown i tak po prosu mu podziękowali.
Z Markiem stoimy wkurwieni jak tury przy barierkach i obserwujemy jak tępy tłum idzie w kierunku morza obserwować bitwe jakiś kutrów, które na codzień można zobaczyć w Gdyni. Jakiś speaker z nagłośnienia głównego opowiadał historię bitw morskich. Tak zacząłem go od kurew i ch... wyzywać, że postanowił się schować. Podchodzi jakaś sympatyczna blondyneczka i obwieszcza nam, że Solarstone zaraz przyjdzie i będzie można z nim zamienić pare zdań. Marek dostał swój upragniony autograf na okladce albumu. Widać było radość w jego oczach.
Ja na odchodne jeszcze zawołałem Solara i mu powiedziałem, że jest legendą trance'u i nic tego nie zmieni i dziękowałem mu za Speak In Sympathy oraz Destination. Widać, że moja słowa o jego muzyce zrobiły na nim wrażenie, bo aż się obrócił w moim kierunku jak odchodził. W sumie brakowało mi
Solarcoster'a, ale i tak było mega dobrze
Zobaczyłęm Helstripa. Krzyczę do niego, ale chyba pomyślał, że jakiś świr zaraz zacznie sypać w niego piaskiem więc też się nieco schował
Na Thethrillseekers było już w pizdu wiary. I ja czekał aż wystartuje moja gwiazda wieczoru. Znaleźliśmy się też z Adikiem i jego ładną dziewczyną, oraz jego łysym ziomkiem. Marek, Adik, fani Tocadisco, których poznałem, Pani Adikowa, łysy i mieliśmy całkiem fajne grono do zabawy.
Steven cisnął niemiłosiernie i bardzo trancowo. Z adikiem z numeru na numer robiliśmy do siebie coraz większe oczy i ( :O ) takie mordy właśnie. Chyba jedni z nielicznych wraz z Markiem rozkminialiśmy stare utwory i pięknie się przy nich bawiliśmy.
Syntheasia ,
Above & Beyond - Far From In Love przy którym płakaliśmy z Adrianem i Markiem jak koty i do tego ten padający zęsiście deszcz, który dodawał jeszcze większego uroku całej imprezie. Co jeszcze :
Insigma - Open Your Eyes . Przy tym Adike odpłynął. Widać bylo ile dla niego znaczy ten utwór. Całe życie miał przed oczami.
Simon Petterson - Always ehhh.
Dziękuje wam wszystkim za wszystko

Treść była dłższa ale niestety nie skopoiowałem całości i musze to uciąć tutaj.
PS.Koncial, miałem Ciebie nie wspominać, więc tak zrobiłem

Dejan S. - Behind The Mountains (Original Mix) <3 <3 -> mój nowy przyjaciel.