hanan napisał(a):na Jochena Millera koniecznie trzeba isc (czyli bede lub nie),
to mnie rozwaliło;D
jakos kukuryny mi sie w oczy nie rzucily...
no mnie też nie ale to akurat dobrze... Natomist pod koniec imprezy widziałam 3-4 osoby w bluzach dresowych:/ lekka przeginka, mieli przecież nie wpuszczać w strojach sportowych. Ogólnie miałam wrażenie, że dresy byli w klubie, tylko przebrani w inne ciuszki.
Sisiek napisał(a):Proponuje bujnąć 8 maja na Jochena Millera też na pewno będzie dobra pompa
właśnie czytałam na jego Myspace - ma wpisane TRANCE/ELECTRO/TECHNO więc mi pasuje:p
Sisiek napisał(a):ja mam w telefonie Twoją fotkę z nasza gwiazdą wieczoru
nic mi nie wiadomo żeby Replee miał fotę z Richardem;-p
hanan napisał(a):replee sluzyl mi za skarbnice wiedzy (a jak mial czarna dziure to sisiek sypal nazwami z rekawa
to next time będę Was męczyć pytaniami typu "co to za kawałek?"

;]
JohnnyKnoxville napisał(a):nie lineup tylko timetable
racja, już poprawiłam.
archie napisał(a):zabraklo mi bialych spodni.. ale w dresach mnie nie wpuszcza xD
spróbowałbyś przyjść w drresach:P ;] dobrze że nie byłeś cały na biało ubrany, bo mi się to z wiksą kojarzy;) albo z Sensation White.
archie napisał(a):nie wiem czy tam jest kladka przede wszystkim, ale jak cos to sie szybko zmntuje cos na poczekaniu:P
hehe

no spoko nie było kładki ale to niekoniecznie na kładce trzeba krzyczeć:D ja wtedy zresztą pisałam o najbliższym Lifestreamie;) jak wchodziliśmy do klubu to na schodach był ostatni moment żeby zawołać "Techtrance energy is coming", ale było tak cicho że gdybym głośno krzyknęła to wszyscy by się popatrzyli co to za wariatka idzie więc tak głośniej wstydziłam się wtedy krzyknąć XD
hanan napisał(a):reszte evibes reprezentowal replee i... agnieszka, ale z nia sie tylko przywitalem
sorry że nie pogadaliśmy jakoś dłużej ale wtedy akurat Richard grał;)
hanan napisał(a):ale juz to ze stosunek kolesi do panien to 10:1 to juz mniej fajne
a mnie to tam nie przeszkadzało

już się przyzwyczaiłam że tak jest na imprezach na których grają coś związanego z tech. Na Tomcrafcie to było gdzieś tak 60 % facetów - 40 % kobiet, więc i tak jeszcze nieźle. Na Jeffie Millsie - podobnie. Natomiast muzykę Richarda Duranda chyba lubią głównie faceci;)
Sisiek napisał(a):Mały beforek w Forcie Wola gdzie niektórzy pojedli ale chyba za mało bo szybko się przetrawiło
zrobiłam ogromny błąd - zamiast wziąc coś porządnego np tortillę z miechem co prawda ale przynajmniej sycącą wzięłam sałatkę z samych warzyw:( next time człowiek mam nadzieję mądrzejszy będzie. Nie miałam kiedy zjeść i całą noc byłam głodna:( Zawsze się w takich razach zastanawiam skąd ja biorę tę energię na parkiecie, naprawdę nie wiem. Tak więcej nie może być.
Sisiek napisał(a):przyjęła pozycje obserwatora na schodach ale widać obserwacje ją zmęczyły bo szybko zgłodniała
hehe głodna to cały czas byłam, a nie obserwacje mnie zmęczyły tylko lasery, które akurat były tak skierowane, że świeciły dokładnie po oczach, mogli zrobić je tak żeby świeciły trochę pod większym kątem, bo tak to prosto w oczy wszystko błyskało, tam gdzie staliście przez większośc czasu. Z boku aż tak nie błyskało. Na dłużśzą metę to było męczące i na pewno niezdrowe dla oczu a ja staram się dbać o swoje nie tylko uszy, więc...

Sisiek napisał(a):Pojawił się także dobry zawodnik z Wołomina , który szukał menadżera klubu żeby przekazać mu kilka cennych wskazówek xD
hahahaha:D
Sisiek napisał(a):Vidiad szalała na parkiecie i myślę , że do pełni szczęścia zabrakło jedynie fotki z Durandem ale jak to mówią co się odwlecze to nie uciecze. Pewnie jeszcze będzie okazja.
oj tak! po co pisali na biletach, że nie wolno wnosić aparatów? I tak wszyscy nagrywali i robili fotki. Mogłam mieć zdjęcie z RD a tak to nie będę miała;/ Choć w sumie bardziej żałuję że nie mam z Tomcraftem. Wtedy też nie mogłam mieć aparatu:/
Sisiek napisał(a):Wujek Sisiek Was kocha

Sisiek napisał(a):No i Vidiad niby jeszcze kwiecień ale zanim się obejrzymy trzeba będzie dograć sprawę Powsinfiedls
ja mam idealny dojazd na Powsin. Wczoraj gadałam ze współlokatorką, obydwie jesteśmy chętne na to, aby pojawić się na Powsinfields! Ona była wczoraj na Powsienie i mówi że teraz jest tam cudnie, więc kochani nie można zwlekać!
W dodatku mówiła że jeśli ja będę grała to na 100% przybędzie
Jeszcze postaram się kuzynkę namówić może.
archie napisał(a):wyrobilem sie jeszcze zeby zszamac jakiegos psa na centralnym;) (dobry byl nawet:)
haha:D
archie napisał(a):kupilem 2 browary, jeden lyknalem w pol minuty.. pic mi sie chcialo, wiec specjalnie sie nie rozsmakowywalem;) a mysle sobie: drugi w razie niekontrolowanego przyrostu suszenia sukcesywnie bede pochlanial, odwrocilem sie na chwile, lukam spowrotem, a koles moczy morde w moim browarze;/),
jesteś niesamowity

a ten koleś to ...:/
archie napisał(a):dobrze ze w ogole menu sie nie wyswietlilo,

to prawda. Niby dobry sprzęt , możliwości itd, a lipa z wizualizacjami była straszna. Na początku mi się wydawało że będzie jakiś np vj który to wszystko będzie dopasowywał, światła, wizualizacje - tak żeby to wszystko współgrało a nie leciało zupełnie przypadkowo, ale chyba nawet nikt tym specjalnie nie sterował. Dlatego te światła bez ładu i składu był denerwujące. Tak to migało że oczopląsu można było dostać.
A przecież można by np. jakoś... spowalniać to wszystko podczas np breakdownów.. w pewnych momentach coś zmieniać..archie napisał(a):de facto - na pewno bedzie jeszcze okazja pogadac na spokojnie i wybrac sie wspolnie na impreze, b4 czy po prostu %y:)
jestem za!
Richard Durand<3
Najpierw był mały bifor w Forcie Wola w którym byłam pierwszy raz, akurat jak przyszliśmy to oni już zamykali:p Niektórzy mieli tego dnia nie pić piwa ale i tak kupili;) A inni dzielnie wytrzymali w postanowieniu niepicia;] mieliśmy iśc do klubu mniej więcej o 21.00, ale w sumie dobrze się stało, że poszliśmy prawie godzinę później. Albowiem muzyka na początku była okropna. Gdy weszliśmy do klubu zdziwiłam się że jest on taki duży. Ogólnie pozytywnie mnie zaskoczył. Nie byłam jeszcze w takim klubie. Prawdą okazało się to, co pisali organizatorzy - "poczujecie się jak na małym evencie". Faktycznie tak się poczułam i to było fajne. Co do wystroju klubu- bardzo mi odpowiada jego minimalizm wystrojowy, brak, jak to pisał Witkacy, wszelkich "ozdób, leluj, parzenic i rozet"

wszystko było takie proste, gołe ściany i sufit - bardzo mi się to podoba i zaliczam to jako plus. Było dużo miejsca, klub co bardzo ważne nie był przepełniony właściwie w żadnym momencie. Jedynie jako minus muszę wymienić to, że IMO było zdecydowanie za mało miejsc siedzących. Cała noc na nogach to jednak one bolą... nie było gdzie usiąść.
Gdy weszliśmy to grał chyba Ryan Sollberg. Czyli pierwsza osoba tego wieczoru. Pamiętam, że dokładnie w momencie naszego wchodzenia przez nazwijmy to 'bramkę' usłyszałam Cosmic Gate - Not enough time. Tylko w jakiej wersji - może mnie ktoś oświeci?
Czy ktoś w ogóle posiada tracklisty z tej imprezy, a szczególnie oczywiście TL Richarda?Jesli chodzi o wejście to rzeczywiście odbyło się bardzo sprawnie i kulturalnie. Nawet mi torebki nie przeszukali;] Nie było też kolejek czego się obawiałam.
Wracając do NET. Uważam to wydawnictwo za bardzo słabe od pierwszego przesłuchania. Właściwie zdania nie zmieniłam do teraz, ale od pewnego czasu zaczął mi się podobać tamtejszy bassline:p Wokal jest średni ogolnie choć w niektórych momentach brzmi okropnie. Jednak może i coś jest w tym kawałku.
Dośc szybko za stery wszedł Bream. Wydawało mi się, że za długo gra ale musiałąm się pomylić. W ogóle set mi się nie podobał, nie dla mnie, a transu którego oczekiwałam było tam tyle co kot napłakał. Właściwie nie wiem co to było - wiksa, electro, house... chyba wszystkiego po trochu. Momentami nie dało się tego słuchać. Zaczęło mi się nudzić. Poczułam się trochę jak w remizie, istotnie;) jak jeszcze spojrzałam na te koksy które przemykały się pomiędzy innymi ludźmi;) Czekałam na RD jednak jak wszedł następny grający - Martin Synergy było już dużo lepiej. Trochę śmiesznie wyglądał napis , który wówczas pojawił się na... ekranie?telebimie?wyświetlaczu? : "Synergy. DJ & Producer". Już MS zagrał parę porządnych transowych kawałków, które mnie ucieszyły. Chyba żadnego nie znałam ale ładnie brzmiały. Dlatego też pod koniec setu MS naszła mnie myśl, aby pójść pod scenę - bo do tej pory od momentu wejścia do lokalu byłam cały czas z tyłu, na środku lub na schodach (trochę lepiej było stamtąd widać no i laser tak nie oślepiał). Poza tym od wejścia nie widziałam w ogóle Archie (jedynie z daleka) i się zastanawiałąm czy u niego wszystko ok bo w pewnej chwili mi znikł z oczu. Podeszłam pod samą scenę i dopiero wtedy zobaczyłam Archie. (tę ksywkę się odmienia?) Był już mokry bo oczywiście jak zwykle tradycyjnie na parkiecie od samego początku;] Również go podziwiam, jak on tyle wytrzymuje i prawie cały czas do tego się rusza.. na Lifestreamach też to widziałam - całe Lifestreamy na parkiecie, od początku do końca. Ja to muszę co jakiś czas odpocząć;] Niedługo po tym jak weszłam na parkiet pod samą sceną, poleciało Andain - Beautiful things:)), ale w jakiej wersji to już niestety wam nie powiem. Bardzo przyjemnie się skakało do transów, wtedy się przestałam nudzić poza tym z bliska to ciekawie wygląda;] widać przynajmniej z czego kto gra;) np RD grał z CD. Następnie wszedł włąśnie Richard. Set był świetny - w jego mniej więcej połowie "kłóciliśmy" się z Archie - set na 9/10 czy na 8,5/10

Sama nie wiem dzisiaj, na pewno mogło być lepiej , więc 10/10 to to nie było, ale i tak set bardzo dobry. Trochę RD mieszał, ale poziomem przede wszystkim technicznym miks zupełnie (na korzyść) odbiegał od reszty grających tego wieczoru. Faktycznie - widać było profesjonalizm, nie dało się za bardzo tego miksu porównać z resztą.. Tak jak wspomniano - dużo bootlegów grał. Zmartwiło mnie trochę że Remix do "Smack my bitch up", ktory tak uwielbiam i na który chyba najbardziej miałąm nadzieję, własciwie nie poszedł - jedynie sam wokal był wkręcony.. Natomiast przed wyjściem z domu przesłuchiwałam Armin van Buuren - In and out of love (R. Durand Remix) i to poleciało, na co zareagowałam euforycznie - bo choć ten remix sam w sobie genialny nie jest, to jednak do tej imprezy bardzo pasował - elektropierdów i jakichś takich elektromotywów pod dostatkiem;] Póżniej aż się prosiło, żeby poleciał Sander van Doorn - Riff < i rzeczywiście później poleciał - nie pamiętam, od Ryana bądź od Conrada S. Ogromnie się uradowałam. Oczywiście wszyscy odśpiewali "In and out...". Tak jak się spodziewałam RD zagrał sążnie techtransowo - było i trochę tech i troch.ę "normalnego" transu, świetne podkłady z mocnym, zdecydowanym, często wręcz technicznym basslinem. Miałam nadzieję że przywali no i przywalił:D Praktycznie cały jego set fikałam, tylko raz na chwilę musiałam zejść po wodę bo tak mi się zachciało pić że jeszcze chwila i bym padła. RD niemiłosiernie mnie wymęczył (ale i sam się namęczył grając tego seta, jednak z pewnością był to pozytywny wysiłek:) Najlepszy moment imprezy to dla mnie coś, czego zupełnie, ale to zupełnie się nie spodziewałam - RD puścił Ferry Corsten - Made of love (Original Extended)! Nie wierzyłam, jak słyszałam że to wchodzi. Gdy zaczął się wokal już byłam pewna. Myślałam, że zasłabnę. Emocje były przeogromne. Taka mała ekstaza, szczególnie przy tym jak wchodziły te takie długie dźwięki... coś niesamowitego. Prawie się popłakałam. Kiedyś Nexus opowiadał jak ten track poleciał na jakimś evencie i jak się ludzie ucieszyli. Rzeczywiście, nie-sa-mo-wi-cie było usłyszeć ten wał na imprezie, na takim małym evencie;) (klub robi wrażenie swoimi rozmiarami). Archie chyba na początku nie kojarzył co to wchodzi a potem poznał;] Wypisałam sobie kawałki które pamiętam z imprezy

mam zamiar je teraz zgrać na mp3 i sobie słuchać i wspominać imprezę;] For an angel poelciało aż 2 razy, ale ani razu niestety w Oryginale. Miło było usłyszeć, oczywiście wszyscy od razu rączki do góry, przypomniały mi się Lifestreamy, na których często ten track też leciał. No i jak pisał Rafał gdzie indziej, RD już mogł sobie darować to zagrane na koniec Tiesto- Adagio for strings;)
Z ciekawszych kawałków jakie poleciały w secie RD:
>Veracocha - Carte Blanche (to był chyba jakiś remiks. Jestem ogromnie wdzięczna Richardowi za zagranie tego, uwielbiam ten track. Transowy klasyk )
> z klasyków można wymienić jeszcze "1998". Też uwielbiam.
> Way Out West - The Fall (Richard Durand Remix) [chyba dobrze poznałam. Za tym trackiem akurat nie przepadam, przede wszystkim wokal mi się przeciętnie podoba. Ze wszystkich wersji jakie znam spodobały mi się tylko remixy Bedrock] no ale powiem szczerze że tylko 2 razy słyszałam remix RD więc musze się jeszcze wsłuchać.
Gdy RD skończył grać podszedł jeszcze do ludzi i robił sobie z nimi fotki.
Następnie wszedłConrad S. Trzeba przyznać że po pierwsze równie przystojny jak Richard;D po drugie nieźle zagrał. Tez dośc mocno i ogólnie jestem całkiem z jego seta zadowolona. Jeśli dobrze słyszałam zagrał 2 tracki Pattersona, które bardzo pasowały do całej tej imprezy - jeden to SMACK (przekonałam się do niego, ma świetne momenty, choć to nie do końca mój rodzaj muzyki, na razie UK trance to nie jest mój ulubiony gatunek czy podgatunek transu), drugi nie wiem jaki (nie pamiętam). Jeszcze ktoś zagrał Arneja "Strangers we've become" (nie przepadam za tym) i nast ępnie występ rozpoczał Ryan Sollberg, albowiem jak to mówił Archie "ostatni będą pierwszymi". Nie pamiętam czy to on zagrał Dash Berlin feat. Cerf, Mitiska & Jaren - Man on the run (DaSH Berlin 4AM Mix), w każdym razie ucieszyłam się i śpiewałam ten numer, choć IMO MOTR to słabe wydawnictwo (jeśli już, to broni się właśnie 4AM Mix - a ten motyw główny pasował do imprezy:p takie elektrusowe nie-wiadomo-co;). Coś tam jeszcze fajnego na koniec poleciało, ale potem nie byliśmy zachęceni grą RS by zostać do końca imprezy tak jak planowaliśmy pierwotnie, wyszła idea żeby już iść na przystanek. no i dobrze, wszyscy już byliśmy zmęczeni, RS nie zachęcił nas że tak powiem swoim pierwszym setem do pozostania;] muzycznie na początku było słabiutko, dopiero od Synergy zaczęło się poprawiać.
Ogólnie z imprezy jestem bardzo zadowolona (a przede wszystkim z Richarda, który był bardzo sympatyczny, uprzejmy i w dobrym humorze. I zagrał śążnego seta, wyciskając ze mnie ostatnie soki;p). Dobrze, że były bilety, bo już nie mogliście się wycofać

Bardzo Wam dziękuję (choć już dziękowałam) i miło że każdy z Was pisze, iż chwali sobie towarzystwo, ja także. mam nadzieję, że w takim samym lub podobnym składzie odwiedzimy jeszcze niejedną imprezę czy też jakieś inne miejsce;-)
PS. Obiło mi się o oczy że Archie uderzasz na Angelo Mike'a do Magnetika? ;> albo mi się zdawało;)
Jeśli już to ja bym rozważyła tzw. "Before Sunrise" no i tego Millera;>
Pozdrawiam(=
PS2. chyba przegięłam z długością tego posta;]
Aha, jeszcze jedno: na dzisiaj ciotka V. poleca utworek Sequentii - Infinite Horizon
