Jak się z matmą jest na bieżąco to nigdy nie ma problemów. Matematyka, po prostu, nie wybacza braku systematyczności.
Jak przychodziłem z uczelni i siadałem do matmy i zapełniałem całe zeszyty zadaniami to nie było na mnie bata. Wszystkie koła na maxa. Potem spocząłem na laurach. Tu mnie nie było (%), tam co innego i zajęcia mi przechodziły przez palce, a wraz z nimi problematyczne zadania, które trzeba czasami wytłumaczyć. I miałem potem taki, kurwa, ogon że aż się o niego przewróciłem i nie zaliczyłem tej matmy. A byłem kozakiem ! Na moim przykładzie dobrze widać jaka jest matematyka.
A humanistyka ma to do siebie, że możesz sobie usiąść na całą noc i danną partie materiału posiąść.
Matma jest nawet prostsza. Znasz pare sposobów rozwiązywania zadań, wzory, warunki i jedziesz ,,schematem'', jest zachowana jakaś powtarzalność pewnych działań, które wcześniej poznałeś. Kiedyś nauczycielka (zresztą bardzo dobra) powiedziała : matematyka tak naprawde jest nauką dziobaków. Jak nie przejedziesz iluś tam zadań to dupa.
Bo nie wierze, że są geniusze, który nigdy dostają tylko to co potrzeba z tablic i rozwiązują zadanie, które ma w sobie jakąś problematykę i wymaga po prostu jej poznania.
Nie ma geniuszy. Geniusz rodzi się cieżką pracą i to wszystko. Ma się predyspozycje, Bożą iskrę, ale bez pracy nic to nie da
Amen
Oczywiscie są wyjątki, ale mówie o90 % społeczeństwa.






a mature napisałam tak se- tj ładnie ale nie zajebiście, co mnie nie dziwi bo te matury są tak niedojebane, że ciężko trafić w jakieś zjebane klucze. To kompletnie nie sprawdza Twojej faktycznej wiedzy- a ustne egzaminy to jest w ogóle jakaś pomyłka.