bAchoR napisał(a):Zaczynam zauważać pewną prawidłowość w Twoim myśleniu, że prawdziwy klubowicz i miłośnik, słuchacz danego stylu musi koniecznie jeździć na eventy, a Ci którzy nie jeżdzą nie mają nic do powiedzenia.
Prawidłowość słuszna. Po pierwsze, jeśli już przywołujesz moją osobę uważam że osoba uważająca się za miłośnika elektroniki musi słuchać (być zorientowana) nie danego stylu, ale conajmniej kilku co daje szerszą perspektywę na przeplatanie się gatunków i muzyczne ewolucje. W tej muzycje, jak w żadnej innej bycie niewolnikiem jednego stylu powoduje sukcesywny zanik pomysłów (obecne u wielu DJ i producentów).
Po drugie, wyznaję zasadę że muzyka elektroniczna ma charakter utylitarny. W aucie na długiej trasie słuchasz posuwistych progów, na imprezie szybkich łomotów, uczysz się czy pracujesz to nadajesz lekki chill czy ambient. Uważam że każdy gatunek muzyki elektronicznej ma zastosowanie w innym środowisku, innej sytuacji i w zasadzie ciężko jest określić który gatunek jest lepszy czy gorszy (to akurat kieruję do Ciebie, bo wiem że jesteś rażąco uprzedzony choćby do gatunków hard). Znam wielu z Was, którzy będąc wielkim fanem np. UK trance jak Johnny przez przypadek w drodze na Sunrise odkryli w ten właśnie sposób styl Jerome Isma-Ae - moja teza więc jest taka że każdy rodzaj muzyki jest dobry i odnajdzie się sytuacyjnie.
Olewając i nie jeżdżac na imprezy, głównie te zagraniczne o sprawdzonej renomie, ekipie i gatunkach nieobecnych w Polsce (co robi a propos jakieś 99% użytkowników tego forum) tracisz wielką możliwość sprawdzenia i poznania muzyki na imprezie, choćby:
- jak taki czy inny numer działa na publikę?
- jak Ty sam odbierasz numer który w domowym zaciszu wydał Ci się nudny i nieciekawy?
- jak jeden czy drugi numer komponuje i łączy się z innymi
- przy ktorym kawałku czy secie ludzie latają jak porobieni a przy którym zasypiają pod ścianą?
- który numer jest typowym imprezowym naganiaczem jak to sam nazywam, a który lepiej odłożyć na bok?
- itd. itp...
Stąd też wychodzę z założenia że miłośnik muzyki nie jeżdżacy na eventy jest uboższy w całą wiedzę i doświadczenia odbiorcy, a czesto w ogóle jej nie posiada, a ten który aktywnie uczestniczy w imprezie zdobywa masę obserwacji i doświadczeń jakże cennych dla prywatnej orientacji w tym czego słucha. Co gorsza, jak jeszcze zaczyna robić wykłady typu Vibez o hardstyle, a na typowej imprezie tego gatunku pewno ani razu w UK czy Holandii nie był. No comment.