nie no Monia w jakiej formie

miazdzysz kazdym postem

Przez pustynię jedzie na wielbłądzie Arab , a obok, ledwie żywa, biegnie jego żona.
Spotykają jadącą naprzeciwko karawanę.
- Dokąd się tak śpieszysz? - pyta przewodnik karawany.
- Żona mi zachorowała, wiozę ją do szpitala
Straż Pożarna. Dzwoni telefon.
Dyżurny:
- Słucham?
- W zeszłym roku posadziłem sobie konopie indyjskie. Wyrosły takie jakieś cherlawe, żadnego speeda nie dają...
- Dokąd dzwonisz, palancie! - denerwuje się dyżurny. Dzwoń na policję do sekcji narkotyków - tam Ci pomogą.
I odkłada słuchawkę. Po dziesięciu minutach znowu rozlega się dzwonek telefonu:
- A jak w tym roku posadziłem, to wyrosła taka dorodna i tak w łeb daje, że nawet pojęcia nie masz!
- Już Ci mówiłem palancie! Dzwoń na policję!
I znowu rzucił dyżurny słuchawkę na widełki. Po pół godzinie znowu telefon:
- Sam jesteś palant! Nie odkładaj słuchawki... Dzwonię... bo u sąsiada chałupa się pali... A jak przyjedziecie, zaczniecie biegać z tymi swoimi wężami... patrzcie pod nogi... nie zadepczcie..
Pewnien rasta, po śmierci poszedł do nieba. A że w chwili śmierci miał w dłoni blanta, wiec zabrał go i tam - w niebiosa. U bram spotyka świętego Piotra, a ten z takim samym blantem:
-Siemasz ziooooom - wita go sw.Piotr
-No cześć Piotruś. Któredy do Boga, muszę z nim zamienić kilka słów?
Św. Piort odpowiada:
-Sam nie wiem gdzie teraz można go spotkać, ale jego syn na pewno będzie wiedział. Idź prosto, w prawo i dalej prosto. Szukaj takiego hipisa z długimi włosami.
Ruszył zatem tak jak mu kazano i zaraz na swej drodze spotyka Jezusa Chrystusa, który w ustach ma większego blanta od niego. Zrobił trochę duże oczy na jego widok, no ale w końcu to Jezus i jemu można palić tak duże lolki jak tylko zapragnie.
-Cześć Dżizas, gdzie twojego starego można spotkać, mam z nim do pogadania?
Jezus zaciągnął się spokojnie, wypuścił dym i odpowiedział:
-Idź tam do końca korytarza, po lewej są takie wielkie drzwi, zaraz za nimi powinien być mój Starszy.
Zatem ruszył, idąc przykazaną mu drogą. Otwiera drzwi, a za nimi spostrzega starca z długą siwą brodą, siedzącego na tronie i palącego blanta tak długiego i grubego, że ledwo co może go utrzymać w rękach. Na widok takiego lolka, o jakim nigdy nawet nie śnił, szczęka opadła mu do samej ziemi i jedyne co udało mu sie z siebie wydusić to "O BOŻE!!!"
Na to starzec, ze stoickim spokojem, wypuszczając bucha rzekł:
-Dla przyjaciół Boogi
Wyobraź sobie, wczoraj na imprezie postanowiliśmy najarać kota.
- I co on na to?
- Nic, siedział z nami, palił, śmiał się, dyskutował...
3 facetów cale życie zbierało na wyjazd do Kenii, ale zbierali aż tak, że
jedli suchy chleb popijając woda. No i w końcu uzbierali i wyjechali.
Pewnego wieczoru jeden z nich mówi:
- Ej chłopaki, może wkońcu byśmy sie zjarali drugi mówi:
- Ok, super
a trzeci:
- Ku*wa ja cale życie prawie nic nie jem, nie pije po to, żebyśmy wyjechali! Zbieram na to, żebym mógł sobie pozwolić na zwiedzanie, na wycieczki! a wy wydajecie na zioło? Ja się na to nie pisze!
i obrażony poszedł spać. No więc tych dwóch poszło w busz, spotkali jakichś murzynów spytali ich o indianskie dymy no i odkupili od nich dobry cannabis , zjarali się i wrócili do domu.
Rano wstają,przypalili i patrzą- nie ma trzeciego! Wychodzą przed kwaterkę...
Patrzą...
A tam leży krokodyl - gruby, ogromny, piękny krokodyl z otwarta paszcza!
Patrzą - a z tej paszczy wystaje głowa tego trzeciego. Stoją spizgani , patrzą na siebie i jeden mówi:
- O staaaarrrryyyy, na zioło sępiłł, a śpiworek to Lacosty...
W pewnej rodzinie urodziła się sama głowa. No i tak sobie żyła. Przyszły święta, życzenia, kolędy, barszczyk itd. Okazało się, że pod choinką leżą jakieś prezenty...
Głowa poturlała się pod choinkę, znalazła swój prezent, rozerwała zębami papier i mówi.
- Kurwa. Znowu czapka
Przychodzi młody nastoletni Etipczyk do domu rano po imprezie... mega skacowany, zaćpany z oczami jak 5 złotówki... chce cichutko przejść przez dom do pokoju lecz zastaje go matka... mówi do syna:
- chodź no tu... chuchnij!!!
synek posłusznie chucha matce...
-JADŁES!!!!!!!!!!!!!!!!!!
- Wiesiek, co robisz?
- Palę.
- Co palisz?
- Trawkę.
- Jaką trawkę, Wiesiek?!
- Co "jaką trawkę"?
- Palisz.
- Palę.